top of page

Tantra jako podróż

Odkąd pamiętam, podróż to najcenniejsza dla mnie forma przejawiania się i manifestacji w przestrzeni. Wszystko co ma koła, co się toczy i obraca. Wszystko, co gdzieś zmierza ale nie wiadomo gdzie. Wszystko co nieznane i nieodkryte.



Eksploracja. Jawne poszukiwanie niezbadanego. Ciekawość i ochota poznania. Nieodgadnione. Nieodkryte. Tajemnicze. Wszystko bez określonego kształtu, bez wymiaru przypisanego na stałe. Nieznajome.

Podróż. Do dziś wpisana w mój kalendarz, w każdy dzień, spotkanie, w każdy ruch na parkiecie, w każdy dźwięk i dotyk. W każde spojrzenie, w każde wypowiedziane słowo. W każdą ciszę. Podróż. Jako nieodłączny element życia i śmierci. Podróż jako nieprzejawioność potencjału. Niezbadany szlak, nowe odkrycie.


Nie inaczej jest w masażach, które wykonuje na co dzień. One dają mi przestrzeń. Przestrzeń do eksploracji siebie w tańcu z nieznanym, które przychodzi. Jako człowiek. Jako ludzka istota. Jako nieodkryty potencjał sztuki wszelakiej. Boski akt, o którym można opowiadać bez końca. Snuć historie nieznane. Tworzyć i komponować magię na cielistych strunach ciebie, który przychodzisz, aby odkryć coś nowego, poznać siebie jeszcze raz. Rzucić się w nurt płynącej oazy ciebie samego. W źródło wszechrzeczy. Opowieści o wszystkim i niczym.


Tak jest i tutaj. W tantrycznym przekazie. Mądrości znanej i nieznanej. Przejawionej i nieprzejawionej. Oczywistej i owianej tajemniczym szeptem. Nigdy nie wiesz, gdzie cię spotka. Owa mądrość. Zapis sprzed wieków. Gdzież miałby być, jak nie tutaj. A jednak. Nieuchwytny.


Tajemnica, której szukasz. Odpowiedź na pytanie, które zadajesz. Niewiadome, które pragniesz uchwycić. Nie jest nigdzie indziej. Jak tu, gdy czytasz to słowo. Bo po cóż miałoby być gdzieś indziej. Dlaczemuż jawić by się miało nieodkrytym. Skoro przeznaczeniem tegoż jest tu być. Nie tam. I tak podróżować można bez końca. To tu. To tam. Ale komuż by się chciało być tutaj. I tylko tutaj .


Dlatego niech podróż nas poniesie. To tu to tam. To w dół i górę. Wzdłuż wszerz. Tak jak chcesz. Tak jak prowadzi boski instrument w tobie. Poddajmy się tej muzyce. Niech wypłynie z trzewi. Z całego ciała. I prosto z serca niech zabrzmi twój Duch. Niech wiedzie nas drogą nieznaną. Aż pod świetlistość. Pod bramę twoją koronną. Na szczycie gór i głów. Opadniesz wtedy bez ruchu. Rozpuści się twój lód. Poznasz Miłość. Poznasz Miłującego. Poznasz godność siebie na nowo. Boskość, o której nie zapomniałeś. Po prostu tam nie zaglądałeś. A teraz możesz

Zapraszam. W drogę na szczyt. Po siebie. Dla siebie. I po nic. Ot tak. Coby się móc świetliście zatracić, uraczyć, ozdrowić, oczyścić, odkłamać. Odwinnić, urodzić na nowo. Tak jak chcesz. Jak lubisz. W świetle świec .



41 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page